Błagam nie zraź się błędami. Jeżeli jakieś zauważysz pisz w komentarzu!
Opcja dla anonimowych komentarzy jest włączona. :)
Czytasz? -> miło byłoby gdybyś zostawił komentarz. :)
To motywuje do dalszej pracy. ♥
Może nie wiesz, ale do opowiadania jest też prolog =^.^= KLIK - prolog ♥
-Kylie! Pora wstawać! – odezwał się głos mamy. Zleciałam z
łóżka, naprawdę zleciałam z łóżka. –Co Ty robisz na podłodze?! –mama weszła do
pokoju… gdyby to był pierwszy raz, że zastaje mnie leżącą obok łóżka..
-Nic –powiedziałam. Po prostu naoglądałam się za dużo
horrorów w nocy, rozumiesz mamo, maraton –tego nie powiedziałam. –Czyli to już
dziś jest ten dzień?
-Oczywiście! Pewnie nie możesz się doczekać, co?
-Jasne –powiedziałam z
zażenowaną miną. Bardzo nie chce jechać na ten głupi obóz!
-Jeżeli będziesz podchodziła do tego z takim podejściem nie
znajdziesz żadnej koleżanki.
-Jeżeli Tina jedzie to NA PEWNO nie znajdę żadnej koleżanki.
Na pewno namówi cały obóz przeciwko mnie.
-Przesadzasz skarbie.
-Taka prawda, mamo –wywróciłam oczami i odeszłam bez słowa.
***
-Nie chcę jechać. –powiedziałam, gdy wsiadaliśmy do
samochodu. Niestety miejsce postoju jest dosłownie 3 minuty od mojego domu.
-Rozumiem, ja też nie chcę, abyś jechała. –powiedział tato
-Nicolas, nie przesadzaj. –mama musiała się wtrącić, nie
przeżyłaby bez tego.
Okej, może sam obóz nie jest taki zły, ale to, że ma być tam
Tina pogorsza sprawę. Kto by pomyślał, że przyjaźniłam się z nią przez 5 lat…
Tyle czasu straconego.. niesamowicie się zmieniła. Zawsze jej się
dopasowywałam, ale teraz mam już dość. Chce być pewniejsza siebie, ale nie
umiem.
Jestem tylko nieśmiałą, wysoką brunetką z dużymi niebieskimi
oczami. Okej, nie wiem jaki mam obecnie kolor oczu… to dziwne, ale co jakiś
czas kolor moich oczu ulega zmianie.
Na tą chwilę prawdopodobnie mam niebieskie…
Dojechaliśmy na parking. Czekało już tam dużo osób. Autobus
również już dotarł, na szczęście się nie spóźniłam, mało brakowało, a Tina patrzyłaby
na mnie tą zadufaną miną jak na idiotkę i pewnie powiedziała by coś w stylu „o
proszę, nasza śpiąca królewna”. Ona uważa, że osoby, które mają chociaż jedną
piątkę w dzienniku to kujony. Pani zaczyna nas wszystkich wołać do siebie. O
zbiórka, jeszcze tego brakowało.
-Witam Was dzieci oraz Waszych rodziców bardzo serdecznie.
Za 10 minut wyruszymy już do Lloret de mar, jednakże teraz sprawdzimy obecność,
więc… zaczynajmy. Osoba przeze mnie wyczytana podnosi rękę i krzyczy „jestem!”
.
-Ariana Sewurrlon
-jestem! –krzyczy niska, zielonooka blondynka.
W tym momencie Tina parska śmiechem.
-pff, jakie nazwisko! Sewurrlon?! A Ty skąd jesteś, z
kosmosu?!
Ona zawsze musi coś powiedzieć, nie jestem w stanie ująć w
słowach tego jak bardzo jej nienawidzę.
-Jestem z New Jersey –odpowiada spokojnie blondynka. Ja na
jej miejscu byłabym już mega wkurzona.
-Tina cicho! –krzyknęła pani Troube –Noah Rodrigez
Kim jest Noah?! Do naszej szkoły nie chodzi żaden Noah… i
wtedy go zobaczyłam. To trochę dziwne… ale mogę powiedzieć, że jest wprost
idealny. Nie jestem z osób, które mówią, że wygląd się nie liczy, tylko
charakter. Owszem, charakter się liczy, ponieważ jest to bardzo ważne, ale nie
oszukujmy się, że KAŻDY człowiek patrzy na wygląd. Ja przynajmniej jestem
szczera i otwarcie mówię, że TAK PATRZE NA WYGLĄD. Nie obchodzą mnie
potępiające spojrzenia ludzi.
-Jestem! –odpowiedział. W tej chwili zobaczyłam go całego,
nie tylko twarz. Wysoki, ciemno-niebieskooki chłopak z włosami o kolorze ciemnego blondu. Nie dość,
że Tina jedzie i muszę uważać przed nią jak się zachowuje, to teraz jeszcze on!
Przy niej mogę się potknąć, to nie byłoby takie złe, ale przy nim…
-Kylie Smith! –pani T
(tak na nią mówimy) wyciągnęła mnie z transu. Prawie upadłam, jej krzyk mnie
wystraszył. Odchrząknęłam, aby mój głos był delikatniejszy.
-Jestem! –odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie,
że w tym momencie nie dostałam chrypki.
***
Mieliśmy już wchodzić do autobusu. Problem był taki, że JA
nie miałam z kim siedzieć. Super, już w pierwszej minucie drogi zrobię siebie
idiotkę przed Noah…… Zajęłam przed ostatni fotel od tyłu. Tina usiadła dwa
fotele przede mną po prawej stronie. Usiadła ze swoją nową przyjaciółką Patrischią –tą dla
której mnie zostawiła. Za nimi usiały
jeszcze dwie dziewczyny – Olga i Vailett, a obok nich po lewej stronie usiadły
kolejne dwie – Alessandra i Irish, czyli cała gromadka paczki Tiny – oczywiście
ona jest liderką. Następnie Noah wszedł do autobusu. Na pewno usiądzie na
fotelu znajdującym się po lewej od Tiny, jest wredna, ale skłamałabym, gdybym
powiedziała, że jest brzydka. Ma długie, sięgające jej za pas czarne włosy i
ciemne, zielone oczy, do tego ma piegi, które nie pogarszają jej wyglądu, wręcz
przeciwnie – dzięki nim wygląda o wiele ładniej. Na ramieniu ma tatuaż z
napisem „Be Strong”. Chłopak zatrzymał się 3 fotele przed Tiną. Widzę jak ona
na niego patrzy… wydaje mi się, że to będzie kolejny cel Tiny. Noah mija fotel dziewczyny
i idzie………….. idzie do mnie. Podchodzi do mnie.
-Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? –jego pytanie
wyrywa mnie z zamyśleń. Serce zaczyna mi być szybciej.
-Jasne. –odpowiadam i staram się opanować oddech, żeby nie
wyjść przed nim na idiotkę.
-Ok, a czy nie miałabyś nic przeciwko, gdyby usiadła z Tobą
moja siostra? –TWOJA SIOSTRA?! SERIO TWOJA SIOSTRA?! Staram się opanować smutek
i zawód.
-Pewnie, czemu nie. –niechętnie z siebie wyduszam.
-Ok, dzięki. Jesteśmy tu nowi i nie mamy zbytnio znajomych.
Mam nadzieję, że to nie jest żaden problem.
-Oczywiście, że nie! –mówię. –Ja też jestem tutaj pierwszy
raz. –machnęłam ręką.
-Też dopiero tutaj zamieszkałaś? –zapytał podnosząc pytająco
brwi.
-Nie, mieszkam tutaj, ale to moja pierwsza kolonia. –odpowiedziałam
zaciskając usta do płaskiej linii.
-Aha…-na jego twarzy widać zawód. Co w tym złego, że tu
mieszkam , miałam kłamać? –O Alex, chodź tu! Znalazłem Ci miejsce. –woła
wesoły. To chyba jedno z tych rodzeństw, co lubi przebywać w swoim
towarzystwie, jedno z tych rodzeństw, które się wspiera. Jestem jedynaczką.
Zawsze chciałam mieć starszego brata.
-Hej –mówi Alex. Są do siebie bardzo podobni. Alex ma
ciemno-rudawe włosy i tak jak jej brat ma lekkie piegi na nosie. Mają dokładnie
te same rysy twarzy. Jest wysoka, ale niższa ode mnie gdzieś tak o 5 cm.
–Dzięki, że zgodziłaś się mnie tu puścić… no wiesz, na to siedzenie, że
zgodziłaś się, żebym tu usiadła –lekko się zaśmiała. Jest o wiele ładniejsza od
Tiny, mam wrażenie, że jej się to nie spodoba. Oni jeszcze nie wiedzą, że w tej
szkole rządzi ona i Eliot.
-Nie ma sprawy –odpowiadam –jestem Kylie, Kylie Smith. –posłałam
jej ciepły uśmiech.
-Jeju, jakie piękne imię! Zawsze takie chciałam!
Zdecydowanie do Ciebie pasuje! –myślę, że polubię tą dziewczynę.
-Haha, dzięki –mówię –Twoje imię również jest prześliczne.
-Nie, co Ty. –zaprzecza posyłając mi uśmiech.
-Dzieci, siadajcie! –krzyczy pani T.
Wszyscy usiedliśmy. Alex ze mną, a Noah na fotelu z boku z
Eliotem Thrust – chłopakiem, który mi się podoba, chłopakiem, który ostatnio
dziwnie się zachowuje, gdy jest przy mnie. Super, teraz podoba mi się i Eliot i
Noah.
Podczas jazdy okazuje się, że mamy wraz z Alex dużo
wspólnych tematów. Nasz najczęstszy temat: Pretty Little Liars! Jesteśmy bardzo
podobne. Czasami Noah rzuca żartobliwe „Papuszki nierozłączki, tak trekotacie”
zawsze po tym się śmiejemy i Alex odpowiada coś w stylu „Zazdrosny?”
Zawsze mnie to dziwi, bo Noah potem się nie odzywa….
---------------------------------------------------------------------------------------------------
1 rozdział dobiegł końca. :)
Podoba się? Szczerze? Ja nie jestem do końca z niego zadowolona, ale nie mam pojęcia co poprawić.
Nie zraź się, to dopiero początek, obiecuje, że później będzie lepiej. ♥
Jakieś rady? Pisz w komentarzu :*
2 rozdział pojawi się maksymalnie za 2 dni. :**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz